Prokurator żąda 18 lat więzienia dla b. policjanta za spowodowanie śmierci mieszkańca Piątku
Prokurator Tomasz Śnieg z Prokuratury Okręgowej w Łodzi w swoim wystąpieniu w poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Łodzi powiedział, że w opinii prokuratury nie ma wątpliwości, że oskarżony Kamil C. był na interwencji w kwietniu 2021 r. w domu pokrzywdzonego w Piątku, użył wobec niego przemocy, kopiąc go i uderzając pałką policyjną, a następnie wywiózł go do lasu i tam pozostawił. Ciało 30-letniego Marcina K. znaleziono w zagajniku następnego dnia.
"Policjant Kamil C. i jego partnerka z patrolu - Małgorzata R. byli widziani, kiedy wrzucali pokrzywdzonego do radiowozu i odjeżdżali spod bloku, a pokrzywdzony Marcin K. nie miał żadnego powodu, by znaleźć się w miejscu, gdzie go znaleziono, bo nie miał w okolicy ani rodziny, ani znajomych" - powiedział prokurator.
Łącznie Kamil C. usłyszał 21 zarzutów dotyczących podobnych zdarzeń przed tragiczną interwencją z kwietnia 2021 r. Prokurator zażądał dla niego kary 18 lat więzienia, 15 lat zakazu pracy jako funkcjonariusz organu powołanego do ochrony bezpieczeństwa publicznego i 50 tys. zł zadośćuczynienia dla matki pokrzywdzonego. Prokurator chce także podania wyroku do publicznej wiadomości.
Wobec pozostałych pięciorga oskarżonych także żąda uznania ich winnymi wszystkich zarzuconych przestępstw i wymierzenia kar od roku do półtora roku więzienia i 15-letni zakaz pracy w policji i podobnych jej służbach. Wszystkie kary obejmują bezwzględne pozbawienie wolności, poza policjantką - Małgorzatą R., dla której prokurator żąda roku więzienia w zawieszeniu, grzywnę i podanie wyroku do publicznej wiadomości. Motywem jest tu fakt, że jest matką samotnie wychowująca dziecko, a po wydaleniu z policji musi swoje życie ułożyć na nowo.
Mecenas Anna Walkiewicz występująca w imieniu oskarżycieli posiłkowych poparła wnioski prokuratora. Zażądała jednak wielokrotnie wyższego zadośćuczynienia (150 tys. zł).
"Doszło do bestialskiego zamordowania pokrzywdzonego. Został wyciągnięty z łóżka, skatowany, wywieziony do lasu i zostawiony tam sam. Śmierć nastąpiła w wyniku zadania uderzenia ciężkim narzędziem, prawdopodobnie pałką policyjną i tych ciosów było wiele. Marcin K. umierał cierpiąc przez 10 godzin. Biegły zeznał, że w otrzewnej zmarłego były trzy litry krwi. Kamil C. czuł, że jest bezkarny i to on stanowi prawo. Strach i cierpienie po śmierci tak bestialsko zamordowanego człowieka są ogromne. Dlatego wnoszę o skazanie oskarżonych" - powiedziała w swojej mowie oskarżycielskiej mecenas Walkiewicz.
Obrońcy oskarżonych wnosili o uniewinnienie swoich klientów. Podważali wiarygodność pokrzywdzonych, którzy mówili o nadmiernym stosowaniu przez policjantów środków przymusu i procederze wywożenia radiowozem poza Piątek tak, żeby musieli oni później pieszo wracać kilka kilometrów do miasta.
Obrońcy zarzucali pokrzywdzonym niespójne, niekonsekwentne relacje, mataczenie, umawianie zeznań, co powoduje, że wiarygodność pokrzywdzonych i ich zeznań jest niska. Zwracali uwagę na zeznania świadków, którzy słyszeli, że pokrzywdzeni mieli się umawiać, co zeznawać, w ich zeznaniach były nieścisłości, a pokrzywdzeni nie tylko nie potrafili wskazać dat podejmowanych wobec nich interwencji policyjnych, ale mylili pory roku, a nawet nie pamiętali, lub w trakcie śledztwa w zeznaniach zmieniali liczbę podejmowanych wobec nich faktów domniemanego wywożenia do lasu.
Jeden z obrońców zwrócił nawet uwagę na zeznanie, z którego wynikało, że pokrzywdzony wskazał czas interwencji, kiedy jego klient nie pracował już w komisariacie w Piątku.
Obrońca Kamila C. mecenas Sławomir Szatkiewicz poprosił sąd, by mógł wystąpić z mową obrończą na kolejnym posiedzeniu sądu ze względu na obszerny materiał dowodowy i długą listę zarzutów, do których się będzie odnosił. Sąd przychylił się do tego wniosku i przerwał rozprawę do 27 lutego. Wtedy strony wysłuchają ostatniej mowy obrończej, a sąd zdecyduje, kiedy ogłosi wyrok w tym trwającym od listopada 2022 r. procesie.
Do tragedii doszło w kwietniu 2021 r. Przy leśnej drodze niedaleko Piątku w Łódzkiem odnalezione zostało ciało 30-letniego mężczyzny, wobec którego dzień wcześniej policja podejmowała interwencję domową. Funkcjonariuszy wezwała matka 30-latka. Interwencję podjęło dwoje policjantów z komendy w Piątku - 34-latek i towarzysząca mu wtedy 36-latka.
Sekcja zwłok wykazała, że ofiara miała złamania żeber, pęknięcie śledziony i krwiak jamy otrzewnej, których następstwem była śmierć. Prokurator postawił obojgu interweniującym policjantom zarzuty związane ze śmiercią pokrzywdzonego. To spowodowało, że pojawiły się doniesienia, wskazujące na to, że oskarżony i inni funkcjonariusze z komisariatu w Piątku już wcześniej stosowali przemoc i wywozili ludzi policyjnym radiowozem poza teren miasta.
Na ławie oskarżonych siedzi sześcioro byłych funkcjonariuszy Komisariatu Policji w Piątku w pow. łęczyckim (Łódzkie). Kamil C. oskarżony jest o spowodowanie obrażeń ciała, które doprowadziły do śmierci 30-letniego mężczyzny i 20 innych przestępstw. Pozostali: Małgorzata R., Sebastian K, Dominik W., Artur W. i Przemysław W. zostali oskarżeni o bezprawne pozbawienie wolności osób, co do których podejmowane były interwencje m.in. za spożywaniem alkoholu w miejscu publicznym, zaśmiecanie, drobną kradzież, nielegalny połów ryb, czy łamanie przepisów związanych z pandemią. Wśród zarzutów było pobicie pokrzywdzonego pałką za to, że przebywał na ulicy bez maseczki ochronnej.
Według śledczych, podczas tych interwencji stosowana była przemoc fizyczna, której skutkiem były obrażenia ciała. Większości z interwencji byli policjanci dokonywali od połowy 2019 roku, a interwencje takie albo nie były w ogóle oficjalnie odnotowywane, albo w dokumentacji nie wskazywano żadnych nieprawidłowości.
Prokuratura Okręgowa w Łodzi sformułowała wobec 34-latka zarzuty popełnienia przestępstw na szkodę 20 osób. 36-letnia towarzysząca mu podczas interwencji policjantka oskarżona została o dwa czyny, a czterej inni byli funkcjonariusze komisariatu w Piątku, w tym ówczesny komendant, oskarżono o przestępstwa na szkodę od dwóch do pięciu osób. Żaden z oskarżonych nie przyznał się w śledztwie do stawianych zarzutów. (PAP)
jus/ mark/